á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Polecam na letnie popołudnia, czy wieczory.
Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad powieścią. To raczej tragikomedia z bardzo przewidywalnym dalszym ciągiem.
Głowna bohaterka Martusia, ma dwoje dzieci, każde z innym mężczyzną, a nadal przy każdym następnym odczuwa drżenie nóg, dreszcze i tym podobne doznania. Pojęcie antykoncepcji jest jej nie znane i... prostą droga idzie do kolejnej ciąży. Tak przynajmniej można sobie wyobrazić zakończenie tej powieści. (...) Głównym atutem Martusi są fiołkowe oczy, więc jak na kandydatkę na towarzyszkę życia, trochę niewiele.
Żeby tego było mało, zostawia te swoje dzieci, (w tym jedno karmione piersią) na całe dnie pod opieką innych. Nie wiem w jaki sposób, w powieści nie pękły jej piersi...
Mężczyźni w Sosenkach, zachwycają się Martusią, właściwie tylko za sprawą jej fiołkowych oczu. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że aż tak bardzo chcą z nią być i tworzyć związek...
Jedyną wyrazistą postacią jest pani Halinka, ciotka Martusi, która karykaturalnie wpisuje się w małomiasteczkowość, obłudę i zrzędliwość zaściankowej Polski.
A cała powieść powinna mieć tytuł - Fiołkowe oczy.
Jedna gwiazdka, za to, że przeczytałam do końca.